Kaplica oddycha ciszą milczenia
Nikną światła
Przy Boga Ołtarzu maleńki płomyk się żarzy.
Wszystko znalazło swoje miejsce
Pozostało jedno
– człowiecze serce
Przez dzień kołatało do ludzkich domów
Nie znalazło schronienia
– wszystko już było zajęte
Jękiem oddychało – na próżno
Niepotrzebne nikomu
Bólem nabrzmiałe
Uklękło w bramie kaplicy
I tu odnalazło swe miejsce
Znikł ból – przyszło ukojenie
Znikła rozpacz
Ciemność rozjaśniła wiara
Ufność wyparła bezmyślność
– Ręka Miłości
– Owoce swoje
ludzkiemu sercu podała.